Rozdział II
Na peronie
żegnała ja tylko rodzina, Nie miała przyjaciół. W oddziale skupiała się na
rozwijaniu umiejętności, a nie zawieraniu przyjaźni,. Nigdy nie czuła się
samotna. Miała ukochanego brata.
-Patrz twój
pociąg jedzie -krzyknął Szymon- Wziął walizkę i przyniósł ja siostrze.
Podziękowała mu uśmiechem.
-Pa
braciszku - przytuliła go mocno.
- Pa siostra.
Pożegnała
się jeszcze z ciotką i wujem. Weszła do pociągu. Tak jak kazał urzędnik – w
drugim wagonie. Podeszła do okien by pomachać rodzinie. Zobaczy ich dopiero za
dwa lata. Łza spłynęła jej po policzku.
-Hej nie
płacz- podszedł do niej chłopak, ubrany na czarno mniej więcej jej wzrostu. Na
nagarsku miał tatuaż- nutę.
- Wiktor ?
-Dokładnie.
Ty pewnie jesteś Lena- Dziewczyna kiwnęła głowa.- Choć wejdziemy do naszego
przedziału.
Usiadła przy oknie by móc obserwować widoki.
Uważała jesień za najpiękniejsza porę roku. Barwy drzew i krzewów, spadają
kasztany i zwierzęta przygotowujące się do zimy. Spojrzała na Wiktor., który
słuchał muzyki.
- Czego słuchasz
?
- 30 seconds
to…
Nagle
rozległ się krzyk. Lena zerwała się z siedzenia.
-Trzeb to
sprawdzić.- Dziewczyna przypomniała sobie że broń ma w bagażu.- Kurde, ale nie
mam broni.
Wiktor
rzucił jej sztylet.
-Dzięki
-Może wolisz
łuk?
Lena odparła
ze sztylet jej wystarczy. Rzucił jej ignis, którym polała sztylet. Ignis spalał
ciało wampirów by te się nie odrodziły. Krzyk dochodził z przedziału obok.
Powoli zbliżyli się do drzwi przedziału obok.
- Ja otworze
drzwi a ty wcelujesz w wampira.
-A jak to
tylko człowiek.
-Okej
zapytamy co się stało. Ale miej napięta strzałę.
Otworzyła
drzwi. Zobaczyli wampira posilającego się nad ciałem młodej kobiety
-Wiktor
strzelaj.
Chybił.
Wampir był wściekły
- Strażnicy
krwi. Zawsze musicie się wtrącać.
- Puść
dziewczynę- warknęła Lena
- I tak ja
zabijecie. Nie pozwolicie żeby stała się jedna z nas.
Niewiedziała
co odpowiedzieć. Miał racje. Jeżeli kobieta przeżyje i tak muszą ją zabić. Lena
nigdy nie musiała wykonać takiego wyroku. Wiktor jednak przypatrzył się
kobiecie. Nie oddychała.
- Zgadzamy
się? To świetnie.
Młody
strażnik naciągną strzałę i wycelował w wampira. Pociąg zaczął hamować. Wiktor
przewrócił się, a strzała kolejny raz chybiła. Wampir syknął. Stwór rzucił się
na chłopaka, Lena zareagowała rzuciła sztyletem w wampira. Trafiła w prosto w
serce.
- W
dziesiątkę, a myślałem, że jestem dobry w strzelaniu do celu.
- Nie
udowodniłeś tego- Lena była nim zawiedziona.
Dziewczyna
podeszła do ciała wampira. Powinno zacząć się palić.
- Co to
było?
- Co ?
- Ta
butelka, która uznałam za Ignis.
- To była
sproszkowana łuska smoka.- Spuścił głowę wiedział, ze zaraz dziewczyna zacznie
na niego krzyczeć.
- Czy ciebie
powaliło! Mamy nów, a łuska potrzebuje 24 godzin.
- Nie używam
ignis. Nie cierpię jego zapachu.
- Dlatego ma
się odrodzić. Zostań mam chyba jeszcze jedna butelkę.
Czuł się
dziwnie, gdy zostając sam Z martwą
kobietą i wampirem. Znów zawiódł. Najpierw nie mógł trafić. Później zapomniał,
że jest nów i musi użyć ignisu. Po śmierci Zosi wszystko się sypało, zmniejszyły
się jego umiejętności., a myśli krążyły tylko wokół niej. Zerwali tydzień przed
tą tragedią, więc nawet emocje po rozstaniu nie opadły. On ją cały czas kochał.
Lena weszła.
-Daj mi
strzałę idioto.
-Nie tym
tonem Lena- podał jej strzałę.
Wyrwała mu
jąi zamoczyła grot w ignisie.
- Skup się.
Teraz wyrwę mu sztylet i wbije strzałę. Przygotuj się.
Wyrwała
sztylet i szybko wbiła strzałę. Wampir nawet nie drgnął. Ciało powoli zmieniało się w popiół.
- I co nie
można było tak od razu ? – obróciła się na pięcie i wyszła. Wiktor został sam z
martwa kobieta.