poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział II dla Natalki :*



Rozdział II
Na peronie żegnała ja tylko rodzina, Nie miała przyjaciół. W oddziale skupiała się na rozwijaniu umiejętności, a nie zawieraniu przyjaźni,. Nigdy nie czuła się samotna. Miała ukochanego brata.
-Patrz twój pociąg jedzie -krzyknął Szymon- Wziął walizkę i przyniósł ja siostrze. Podziękowała mu uśmiechem.
-Pa braciszku - przytuliła go mocno.
- Pa siostra.
Pożegnała się jeszcze z ciotką i wujem. Weszła do pociągu. Tak jak kazał urzędnik – w drugim wagonie. Podeszła do okien by pomachać rodzinie. Zobaczy ich dopiero za dwa lata. Łza spłynęła jej po policzku.
-Hej nie płacz- podszedł do niej chłopak, ubrany na czarno mniej więcej jej wzrostu. Na nagarsku miał tatuaż- nutę.
- Wiktor ?
-Dokładnie. Ty pewnie jesteś Lena- Dziewczyna kiwnęła głowa.- Choć wejdziemy do naszego przedziału.
 Usiadła przy oknie by móc obserwować widoki. Uważała jesień za najpiękniejsza porę roku. Barwy drzew i krzewów, spadają kasztany i zwierzęta przygotowujące się do zimy. Spojrzała na Wiktor., który słuchał muzyki.
- Czego słuchasz ?
- 30 seconds to…
Nagle rozległ się krzyk. Lena zerwała się z siedzenia.
-Trzeb to sprawdzić.- Dziewczyna przypomniała sobie że broń ma w bagażu.- Kurde, ale nie mam broni.
Wiktor rzucił jej sztylet.
-Dzięki
-Może wolisz łuk?
Lena odparła ze sztylet jej wystarczy. Rzucił jej ignis, którym polała sztylet. Ignis spalał ciało wampirów by te się nie odrodziły. Krzyk dochodził z przedziału obok. Powoli zbliżyli się do drzwi przedziału obok.
- Ja otworze drzwi a ty wcelujesz w wampira.
-A jak to tylko człowiek.
-Okej zapytamy co się stało. Ale miej napięta strzałę.
Otworzyła drzwi. Zobaczyli wampira posilającego się nad ciałem młodej kobiety
-Wiktor strzelaj.
Chybił. Wampir był wściekły
- Strażnicy krwi. Zawsze musicie się wtrącać.
- Puść dziewczynę- warknęła Lena
- I tak ja zabijecie. Nie pozwolicie żeby stała się jedna z nas.
Niewiedziała co odpowiedzieć. Miał racje. Jeżeli kobieta przeżyje i tak muszą ją zabić. Lena nigdy nie musiała wykonać takiego wyroku. Wiktor jednak przypatrzył się kobiecie. Nie oddychała.
- Zgadzamy się? To świetnie.
Młody strażnik naciągną strzałę i wycelował w wampira. Pociąg zaczął hamować. Wiktor przewrócił się, a strzała kolejny raz chybiła. Wampir syknął. Stwór rzucił się na chłopaka, Lena zareagowała rzuciła sztyletem w wampira. Trafiła w prosto w serce.
- W dziesiątkę, a myślałem, że jestem dobry w strzelaniu do celu.
- Nie udowodniłeś tego- Lena była nim zawiedziona.
Dziewczyna podeszła do ciała wampira. Powinno zacząć się palić.
- Co to było?  
- Co ?
- Ta butelka, która uznałam za Ignis.
- To była sproszkowana łuska smoka.- Spuścił głowę wiedział, ze zaraz dziewczyna zacznie na niego krzyczeć.
- Czy ciebie powaliło! Mamy nów, a łuska potrzebuje 24 godzin.
- Nie używam ignis. Nie cierpię jego zapachu.
- Dlatego ma się odrodzić. Zostań mam chyba jeszcze jedna butelkę.
Czuł się dziwnie, gdy  zostając sam Z martwą kobietą i wampirem. Znów zawiódł. Najpierw nie mógł trafić. Później zapomniał, że jest nów i musi użyć ignisu. Po śmierci Zosi wszystko się sypało, zmniejszyły się jego umiejętności., a myśli krążyły tylko wokół niej. Zerwali tydzień przed tą tragedią, więc nawet emocje po rozstaniu nie opadły. On ją cały czas kochał. Lena weszła.
-Daj mi strzałę idioto.
-Nie tym tonem Lena- podał jej strzałę.
Wyrwała mu jąi zamoczyła grot w ignisie.
- Skup się. Teraz wyrwę mu sztylet i wbije strzałę. Przygotuj się.
Wyrwała sztylet i szybko wbiła strzałę. Wampir nawet nie drgnął. Ciało  powoli zmieniało się w popiół.
- I co nie można było tak od razu ? – obróciła się na pięcie i wyszła. Wiktor został sam z martwa kobieta.

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 1

Czekała 20 minut. Zestresowana i zmęczona długim wywiadem w urzędzie. Miała długie czekoladowe włosy, zaplecione w kłosa. Jej piwne oczy spoglądały nerwowo w stronę drzwi. W ręku ściskała medalion ze zdjęciem swoich zmarłych rodziców, za którymi tak bardzo tęskniła. Zginęli dziesięć lat temu, kiedy była sześciolatką. Nagle drzwi się otworzyły. Dziewczyna wstała.
-Zapraszam do gabinetu - w drzwiach stał starszy mężczyzna z siwą brodą.
Szybko weszła do pomieszczenia. Było ono nieduże. Miodowe ściany i rodzinne zdjęcia mężczyzny sprawiały atmosferę gabinetu domowego, niż biura w urzędzie.
-Pani...
-Lena Brodnicka.
-Lat 16, spowodowała pani śmierć 12 wampirów, w tym Swietłany Chodereczkowej, wampirzycy, która była poszukiwana od 50 lat.
-Tak, dokładnie. Tylko 17 lat skończę jutro.
-Najlepszego...wracając do sprawy, wcześniej była pani w oddziale 6, ale po odbyciu stażu prosi pani o przeniesienie. Czy oddział 22 zadowoliłby panią?
-Naprawdę?!
Oddział 22 był jedną z najbardziej prestiżowych grup w całym kraju, marzeniem każdego młodego strażnika krwi. Lena miała szansę, tak jak jej rodzice, zostać jednym z najlepszych strażników w historii.
-Ja nigdy nie blefuję, panno Brodnicka. Jutro o dziesiątej, na dworcu głównym ma pani pociąg do Gdyni. w wagonie nr 2 będzie na panią czekał ktoś z oddziału.To wszystko. Dziękuję.
-Dziękuję, do widzenia.
Lena wyszła z gabinetu cała w skowronkach.
***
Przekręciła klucz w drzwiach. Szarą kurtkę powiesiła na wieszaku w niedużym przedpokoju. Musiała się teraz zacząć pakować, jeżeli ma zdążyć do jutra. Podeszła do swojej szafy.
-Co ja mam spakować? Najpierw broń - pomyślała.
Łuk, strzały, pistolety, sztylet matki i Luter. Luter był czymś w rodzaju śmiercionośnego bumerangu. Należał podobno kiedyś do jej ojca. Tak mówiła Maria, jej ciocia, u której mieszkała razem z bratem.
 Jeansy, jeansy, jeansy, bluzki, ulubiona skórzana kurtka. i ...zdjęcia. Jej brata Szymona i rodziców. Sięgnęła po ich zdjęcie. W srebrnej ramce stojące na biurku. Kobieta na zdjęciu ubrana była w suknie ślubną. Welon wspaniale kontrastował z jej czarnymi włosami. Piwne oczy wpatrzone były w twarz mężczyzny. Był wysoki, miał czekoladowe włosy i niebieskie oczy. Biała rękawiczka dotykała jego policzka. Na ramie wygrawerowany był napis:
 Anna Starzewska - Brodnicka
Adam Brodnicki

- Lena, już jestem!- krzyknął Szymon.
Był niskim jak na swój wiek chłopcem o krótko obciętych czarny włosach i niebieskich oczach.
Ich ciotka zawsze mówiła " Jesteście mieszanką ojca i matki ". Nie pamiętał ich, a gdy zobaczył siostrę trzymając ich zdjęcie przypomniał sobie historie która mu opowiadała:
"Było zimno, naprawdę zimno. Byliśmy wtedy w Rumuni. Pierwsza nasz podroż odkąd się urodziłeś. Byłam w salonie i bawiłam się lalkami. Ty spałeś w swoim pokoju, a rodzice robili obiad. Zaskoczyli nas: Vladimir i Daniel, najważniejsze wampiry w środkowo-wschodnie europie. Rodzice byli świetnymi strażnikami. Zabili setki wampirów, dlatego nie kierowała nimi żądza krwi lecz zemsta. Wyobrażasz sobie strach kilkuletniej dziewczynki , która widzi dwóch mężczyzn o skórze białej jak śnieg i oczach koloru krwi ?
Daniel zbliżył się do mnie.
-Piękna lalka- powiedział gładząc moje włosy.
-Zabij ja Danielu- szepnął Vladimir.
- Mówiłem ci że nie zabiję dzieci.
W tym momencie weszła mama. Opuściła miskę, która trzymała w rękach.
-Adam broń!- wrzasnęła.
-Zasłoń oczy dziecinko-powiedział Daniel.
Zrobiłam to na szczęście. Usłyszałam tylko jej krzyk.Tata walczył, ponieważ słyszałam świsty strzał z łuku. Niestety poległ. Później usłyszałam spokojny głos Daniela.
-Możesz otworzyć.
W pokoju nie było żadnych śladów walki ani krwi.
-Danielu choć.
-Żegnaj, mam nadzieję, ze nie zostaniesz strażnikiem. Nie chciałbym cie zabić.
-Zaraz będą tu ludzie z wioski. Oni są przygotowani.
I wyszli. Kilka lat później podjęłam decyzje, że zabiję ich obydwu by pomścić rodziców.
 -Ale Daniel był dla ciebie miły..
-Nie rozumiesz, on zabił naszych rodziców.
- Darował też nam życie."
Nie rozumiał, dlaczego przypomniała mu sie ta historia.Po wydarzeniach opowiedzianych przez dziewczynę ludzie zawiadomi Marię,siostrę ojca. Tak się tu znaleźli.
-Lena?
Dopiero teraz zwróciła na niego uwagę.
- Cześć Szymon!
- I co, udało się?
- Tak. Dostałam sie do oddziału 22.
Szymon rzucił sie jej na szyję. Wiedział, że spełniają się jej marzenia. Rozpierała go duma: najlepszy oddział w kraju i wieku (prawie) 17 lat zabiła 12 wampirów.
- A co u ciebie ?
Znał ten tekst. Oznaczał jakąś zmianę lub wyjazd. Zawsze tak mówiła, kiedy musiała wyjechać 6 oddziałem. Zazwyczaj były to 2-3 dni, ale rodzeństwo ledwo je wytrzymywało, ponieważ byli tak zżyci.
- Co się stało?
- Wyjeżdzam na dwa lata.
- Całe?!
- Tak, nie będę wracać na święta Wielkanocnej, ani Bożego Narodzenia. 15 lat skończysz bez mnie.
W jego oczach stały łzy.
 - Dlaczego?
- 22 jest oddziałem najlepszym w kraju, ze strażnikami w wieku 15-25 lat. Z tego tytułu podróżujemy po całym świecie.
Chwyciła go za rękę.
- Zrozum dla mnie to też nie jest łatwe.Wiesz, że cię kocham braciszku.
Pocałował go w czoło.Widział smutek w jego oczach.
-Dobra, zapinam walizkę.
- Zaczekaj- chłopak pobiegł do siebie do pokoju.
Lena martwiła się o brata, jeszcze nigdy nie zostawiał go na tak długo.Wszedł Szymon z pluszowym misiem, którego dostał jeszcze od rodziców.
- Proszę- wręczył jej pluszaka.
- Ja...
-Masz go wziąć proszę...-przytuliła go najmocniej jak potrafiła- Ej, ej nie jestem wampirem, żebyś mnie zgniotła.
Rozległ się dźwięk dzwonka.
- Może to ciocia, otworzę.-Otworzyła drzwi, ale nikogo nie było. Na wycieraczce leżała koperta z napisem :

Lena Brodnicka

Zamknęła drzwi. 
-Co się stało ?- głowa Szymona wystawała za drzwi jej pokoju.
- Nic, dostałam list.
Wzięła nóż z kuchni i jednym szybkim ruchem otworzyła kopertę.

Droga Leno !
Jestem Wiktor, będę czekał na Ciebie w wagonie nr 2.
Razem dojedziemy do bazy oddziału. Rozpoznasz mnie po wytatuowanej nucie na nadgarstku. Będę tez ubrany na czarno. Żałoba po Zośce , dziewczynie która zastąpisz.
Do jutra, Wiktor.


-Kto to?- zapytał jej brat jednocześnie robiąc im herbatę.
- Będzie z ciebie dobry strażnik, poruszasz się bezszelestnie.
Potargała mu włosy.Szymon spojrzał się na nią jakby mówił: 
"Nie zmieniaj tematu."
- Od Wiktora ...
- Tajemniczy wielbiciel?
-Nie, z oddziału.
- Musisz jechać?
-Tak, jeżeli chcę pomścić rodziców. 
-Rozwal te wampiry .
-Jasne.











  

wtorek, 3 grudnia 2013

Prolog

Obnażył kły.
-Wielką przyjemnością będzie cię zabić.
Zacisnęła rękę na sztylecie. Tylko on mógł ją teraz uratować przed śmiercią.
-I z wzajemnością- czuła na sobie jego wygłodniały wzrok.
Wiedziała czego pragnie: jej  śmierci. 
- Postaram się byś ginęła w męczarniach jak moi pobratymcy.
Mówiąc to rzucił się na nią. Odskoczyła. Wyjęta ostrze. Potwór cofną się sycząc.
- Myślałam, że lubisz żelazo, we krwi jest go tak dużo. Zapomniałam, nie przepadasz za Ignisem.
Tym razem dziewczyna zaatakowała. Niestety, to był jej błąd. Mężczyzna odepchnął ją, przez co upadła na ziemię. Szybko wykorzystał okazję by na nią wskoczyć i wyrwać sztylet. Mocno przycisnął jej ręce do ziemi.
- Myślisz ze skórzana kurtka mnie powstrzyma?
Rozpiął jej suwak zębami. Zaczęła się wyrywać. 
- Powiedz, warto było? Teraz umrzesz przez tego, którego tak chciałaś zabić.
Jego kły były tuz przy jej szyi. Zaczęła krzyczeć.